Być gościem w tureckim domu...
„Nasza gościnność nie ma sobie równych w świecie” – czytam na jednym z tureckich portali społecznościowych. „Turecka gościnność stała się w świecie rozpoznawalną marką” – pisze inny członek tej samej witryny. Tak, tak, znakomita większość mieszkańców tego kraju jest przekonana, że do nich należy monopol na serdeczne przyjmowanie gości w domu, a dla świata są bezdyskusyjnym wzorem do naśladowania.
Turcy wierzą, że gość w domu, zwłaszcza ten nieoczekiwany, przynosi szczęście, a godne podejmowanie go jest obowiązkiem i religijnym, i narodowym. W języku tureckim istnieje nawet wyrażenie „Tanrı misafiri”, co w tłumaczeniu na język polski znaczy po prostu „boży gość”, czyli to samo, co nasze polskie: „gość w dom, Bóg w dom”.
Terapeutyczne seriale
Piątek wieczór w Turcji. Na palnikach kuchennych w tradycyjnych podwójnych czajnikach parzy się aromatyczna herbata, a panie domu rozdzielają do małych miseczek suszone ziarna słonecznika, pestki dyni i leblebi, czyli prażoną ciecierzycę. Za chwilę członkowie tureckich rodzin zasiądą przed telewizorami i popijając przygotowaną przekąskę gorącą herbatą, wbiją wzrok w odbiorniki telewizyjne. Przez najbliższe godziny, aż do północy, będą śledzić losy bohaterów serialu.
Przyszłość zapisana w fusach…
Takiego obrotu sprawy pani Arzu nie przewidziała, mimo że od lat już zajmowała się wróżeniem z fusów kawy w jednej ze stambulskich kawiarni i podobno skutecznie przepowiadała gościom przyszłość. Zwyczajnie nie przyszło jej do głowy, że sędzia, którego podczas rozprawy poinformowała o tym, iż trudni się wróżeniem z fusów kawy, złoży zawiadomienie o popełnieniu przez nią przestępstwa.
Ostatni pociąg ze Stambułu
Jest 10 października 1950 roku. Na jednym z paryskich ringów do walki staje dwudziestopięcioletni Cengiz Efendi. Postawa, ruchy i nieugiętość w oczach sportowca budzi respekt. Mimo to przeciwnik atakuje bezlitośnie. Cengiz Efendi po kilkunastu minutach zostaje znokautowany. Ciosy w głowę okazują się śmiertelne. Historia jakich wiele w dziejach bokserskiego sportu. Toteż nie byłoby w niej nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ten młody sportowiec tureckiego pochodzenia to nikt inny jak książę, wnuczek sułtana Abdülmecida z dynastii Osmanów, która przez ponad 600 lat rządziła jednym z największych imperiów świata. Ale jeszcze bardziej zaskakujący może być fakt, że Cengiz Efendi walczył na ringu dla zarobku, gdyż pensja, jaką otrzymywał za pracę w paryskiej fabryce Renault, nie wystarczała na godne życie.
Pulpety z wieży Babel
Trudno im się oprzeć, ba, niezwykle łatwo się od nich uzależnić… „Czi kofte” [tur. Çiǧ köfte], czyli tłumacząc z języka tureckiego „surowe pulpety”, to przekąska z drobnej kaszy bulgur zmieszanej z przyprawami, zawinięta najczęściej w liść sałaty. Łatwość wykonania, niesamowity smak i niewymagający talerzy i sztućców serwis sprawiły, że czi kofte są nie tylko stałym elementem „ulicznego jedzenia” w Turcji, ale także głównym bohaterem powszechnych w tym kraju „czi kofte partisi”. „Imprezy z surowymi pulpetami”, bo to chyba najtrafniejsze tłumaczenie z języka tureckiego powyższej nazwy, organizowane są wszędzie, o każdej porze, w różnej konfiguracji.
„Posiłek na wieszaku” czyli „Askıda yemek var"
Do pana Abdulkadira, sprzedawcy simitów, czyli tureckich sezamowych obwarzanków na nadbrzeżu Eminonu w Stambule, podchodzi staruszek. Pan Abdulkadir, podaje mu pachnącego obwarzanka. Nie bierze pieniędzy. „Dziadku wystarczy Ci jeden?”- pyta sprzedawca. Staruszek kiwa delikatnie głową i odchodzi. Za nim do straganu ustawia się młoda dziewczyna, pewnie studentka. „Jednego obwarzanka dla mnie i jednego na wieszak poproszę” wyrzuca z siebie szybko słowa i podaje odliczone pieniądze. Rachunek się wyrównał, pomyślałam.
Czy Turcy kochają zwierzęta?
Każdego roku w zimie media społecznościowe obiegają zdjęcia z Turcji, na których fotograf uwiecznił bezpańskie psy leżące podczas mrozów na przygotowanych dla nich posłaniach w centrum handlowym, albo zdjęcie zwiniętego w kłębek psa śpiącego na siedzeniu autobusu miejskiego. Lub też zdjęcie pracownika sklepu podającego kotu ulicznemu kawałek mięsa. Pod postami tysiące lajków i komentarzy z wyrazami sympatii i uznania dla mieszkańców Turcji. „Część tureckiego społeczeństwa jest wrażliwa na krzywdę zwierząt i stara się polepszyć ich los” – tłumaczy mi mój znajomy Turek, któremu pokazuję jedno z takich zdjęć – „ale też dużo jest zwyrodnialców, których prawo nadal nie karze”.
Uprzejmy jak...Turek?
Jedna ze znanych wyszukiwarek lotów, przeprowadziła wśród użytkowników ankietę, w której zapytano o najmniej uprzejmą narodowość. Turcy znaleźli się w tym rankingu na dziesiątym miejscu. To niezły wynik, ale szczerze mówiąc sami Turcy są nim zapewne nieco zaskoczeni. Koleżanka Turczynka, z którą podzieliłam się tą wiadomością, odpowiedziała z oburzeniem: „Pokaż mi naród, który byłby tak uprzejmy jak my. Przecież nawet w języku potocznym mamy skostniałe wyrażenia, które czynią z nas miłymi ludzi”.
Wszystko zostaje w tureckiej rodzinie…
Dla nas Polaków, przyzwyczajonych do tego, że każda starsza kobieta jest po prostu „panią”, a każdy starszy mężczyzna „panem”, nazewnictwo stopnia relacji i pokrewieństwa w społeczeństwie tureckim może być niemałym szokiem kulturowym, a odnalezienie się w tym gąszczu tytułów – nie lada wyzwaniem. Toteż cudzoziemiec musi się nieźle nagimnastykować, żeby zrozumieć kto jest kim w tej wielkiej tureckiej rodzinie.
Pięć powodów, dla których warto wybrać się do Turcji.
Stało się! Wznowione zostały bezpośrednie loty z Polski do Turcji. Na mocy nowego rozporządzenia wracający z Turcji turyści, nie będą musieli odbywać dwutygodniowej kwarantanny. Mnie nie trzeba było długo namawiać. Spakowałam walizkę i oto jestem. To co zastałam w Turcji po przyjeździe to spokój, cisza, brak tłumów przez zabytkami, dużo miejsca na plażach i jak zwykle uśmiechnięci, gościnni mieszkańcy. Śmiem twierdzić, że jest to najlepszy czas, na zwiedzanie Turcji. A powody? Jest ich całe mnóstwo, podam jednak te najważniejsze.
"Tureckiego języka tłumaczem jestem" – jak zrozumieć, gdy ktoś do nas mówi od końca?
Podczas prowadzonej przeze mnie lekcji języka polskiego dla cudzoziemców w klasie skupiającej osoby różnych narodowości, jeden z moich tureckich uczniów zapytał z rezygnacją w głosie: „Dlaczego mówicie wszystko na odwrót?”.
Filiżanka kawy po turecku, czyli o słowach pochodzenia tureckiego w języku polskim
Moja znajoma, właścicielka małej księgarni mówi, że co roku notuje większą sprzedaż rozmówek polsko - tureckich, książek i kursów języka tureckiego. Uczą się podróżnicy, uczniowie wyjeżdżający do Turcji w ramach programu Erasmus, biznesmeni, a także miłośnicy „Wiecznej miłości”, „Wspaniałego Stulecia” czy „Narzeczonej ze Stambułu”.