Jest 10 października 1950 roku. Na jednym z paryskich ringów do walki staje dwudziestopięcioletni Cengiz Efendi. Postawa, ruchy i nieugiętość w oczach sportowca budzi respekt. Mimo to przeciwnik atakuje bezlitośnie. Cengiz Efendi po kilkunastu minutach zostaje znokautowany. Ciosy w głowę okazują się śmiertelne. Historia jakich wiele w dziejach bokserskiego sportu. Toteż nie byłoby w niej nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ten młody sportowiec tureckiego pochodzenia to nikt inny jak książę, wnuczek sułtana Abdülmecida z dynastii Osmanów, która przez ponad 600 lat rządziła jednym z największych imperiów świata. Ale jeszcze bardziej zaskakujący może być fakt, że Cengiz Efendi walczył na ringu dla zarobku, gdyż pensja, jaką otrzymywał za pracę w paryskiej fabryce Renault, nie wystarczała na godne życie.
Ponad 500 milionów widzów w 45 krajach na świecie oglądnęło turecki serial o życiu i czasach sułtana Sulejmana Wspaniałego z dynastii Osmanów zatytułowany „Muhteşem Yuzyıl”, czyli w tłumaczeniu z języka tureckiego „Wspaniałe stulecie”. Nic w tym dziwnego. Opływające w przepych tureckie pałace, charyzmatyczni sułtanowie i tajemnicze haremy zamieszkiwane przez egzotyczne piękności pobudzają naszą wyobraźnię. Mało jednak kto wie lub nawet zastanawia się, co się stało z członkami tego rodu, mieszkankami haremu, licznymi książętami i księżniczkami po tym, jak w listopadzie 1922 roku zniesiono sułtanat, a w rok później 29 października 1923 roku ogłoszono powstanie Republiki Tureckiej. Jak wyglądał koniec świata Osmanów?
Godzina trzydzieści minut – dokładnie tyle czasu otrzymał Abdülmecid Efendi 3 marca 1924 roku na spakowanie dobytku i udanie się do pociągu, czekającego na niego na stacji kolejowej Sirkeci w Stambule. Ten najstarszy przedstawiciel rodu Osmanów pełnił funkcję kalifa, czyli przywódcy wszystkich muzułmanów, ale nie miał realnej władzy nad poddanymi. W ostatnich latach Osmanowie, na skutek pasma niefortunnych decyzji, stracili pozycję i zaufanie narodu. W czasie pierwszej wojny światowej opowiedzieli się po stronie Niemiec i tym samym Turcja znalazła się w obozie przegranych. Bierność sułtana wobec inwazji wojsk greckich do Anatolii w 1919 roku, sprawiła, że rzeczywistym wodzem narodu stał się oficer Mustafa Kemal, zwany potem Atatürkiem, któremu udało się poderwać ludność do walki z okupantem. Nie było dla nikogo tajemnicą, że Mustafa Kemal planuje uczynić Turcję na modłę europejską państwem świeckim i nowoczesnym, odcinając się całkowicie od tradycji i przeszłości osmańskiej.
Toteż tego pamiętnego marcowego dnia w godzinach rannych parlament młodej Republiki Tureckiej przyjął ustawę numer 431 o likwidacji funkcji kalifa i o „pozbawieniu członków rodu Osmanów ojczyzny”. Budowniczym nowego ładu musiało się naprawdę spieszyć, skoro nie czekając nawet na publikację ustawy, jeszcze tego samego dnia około godziny ósmej wieczorem sułtański pałac został otoczony przez wojsko. „Nie jestem zdrajcą narodu. Nie opuszczę pałacu choćbym miał umrzeć” – oświadczył ostatni kalif Abdülmecid Efendi poinformowany o przymusie natychmiastowego wyjazdu z kraju, ale już dwie godziny później wraz z trzema żonami, synem i córką oraz służącymi patrzył po raz ostatni przez okna pociągu Simplon Express na swój ukochany Stambuł. Celem tej podróży w jedną stronę była Szwajcaria.
Następnego dnia rano niespotykany dotąd popłoch ogarnął pałace, kamienice, wille. Do drzwi każdego członka rodu sułtańskiego pukał przedstawiciel miejscowej policji. 155 osób - kobiet, mężczyzn i dzieci usłyszało wyrok: dożywotnie wygnanie, bez możliwości ponownego wjazdu do Turcji. Mężczyźni otrzymali 28 godzin, kobiety 7 dni na spakowanie się i uregulowanie spraw majątkowych. Pod koniec marca 1924 roku w granicach Turcji nie pozostał ani jeden członek domu Osmanów. Z paszportami wystawionymi na dwa lata opuścili kraj. Wraz z właściwymi członkami rodu wyjechali także nadworni lekarze, służący, guwernantki, niańki małych książąt i księżniczek. Łącznie prawie 300 osób.
Jakie były ich dalsze losy? Do kilku wygnańców los się uśmiechnął i pozwolił im kontynuować „królewskie” życie. Ostatni kalif Abdülmecid Efendi na przykład wydał swoją córkę Dürrü Şehvar za hinduskiego księcia Azama Jaha, syna jednego z najbogatszych ówcześnie ludzi świata, władcy muzułmańskiego księstwa Hajdarabadu (Indie). Dość powiedzieć, że teść Dürrü Şehvar w 1937 roku pojawił się na okładce amerykańskiego magazynu TIME jako największy bogacz świata. Świetnie wyedukowana Dürrü (mówiła płynnie po turecku, persku, francusku, angielsku oraz w urdu) cieszyła się szacunkiem poddanych. W Hajdarabadzie założyła cenioną szkołę dla dziewcząt.
Całkiem nieźle poradziły sobie także inne tureckie księżniczki. Wnuczka kalifa Hanzade Sultan (na zdjęciu po prawej) uważana swego czasu za jedną z najpiękniejszych kobiet świata, została wydana za członka egipskiego rodu królewskiego, podobnie zresztą jak jej piękna kuzynka Neslişah Sultan. W królewską rodzinę Jordanii natomiast wżeniła się Mihrimah Sultan, do końca swych dni prowadząc życie pałacowe.
Wśród potomków sułtanów byli tacy, którzy przystosowali się do nowych warunków i zbudowali odrębne życie, odcinając się całkowicie od swej przeszłości. Pracowali jako tłumacze, nauczyciele, naukowcy. Jeden z książąt zaciągnął się nawet do amerykańskiej armii. Byli też tacy, którzy żyjąc na skraju ubóstwa imali się różnych prac, dość wspomnieć o domokrążcy – sprzedawcy mydeł czy cmentarnym dozorcy.
W dwa lata po śmierci księcia – boksera ustawa o „dożywotnim zesłaniu członków osmańskiego rodu” została złagodzona. W 1952 roku księżniczkom przyznano prawo do powrotu na ziemie tureckie. W 1974 roku natomiast łaski tej dostąpili także potomkowie płci męskiej. Tylko niektórzy z nich wystąpili o przywrócenie im obywatelstwa tureckiego i obecnie mieszkają głównie w Stambule. Dla większości jednak książąt i księżniczek oraz ich potomków Turcja stała się jedynie celem wyjazdów wakacyjnych.